Wczoraj poczytałam trochę o koniach no i jest problem z moją otyłością. Okazuje się, że im koń cięższy to i wyższy. Ja muszę mieć konia ciężkiego ze względu na wagę, ale na wysokiego prawdopodobnie nie wsiądę ze względu na wzrost. Myślałam o hucule, ale on jest lekki i musiałabym ważyć około 60 kg. Konik polski też niski zniesie około 80 kg, ale ja mam teraz ponad 88 bez ubrania. W szkólce do której sie wybieram niby dobierają konie do wzrostu, ale o wadze nic nie wiem. Nie wiem jakie konie mają. Można by na początek pomyśleć o hipoterapii. Nie musiałabym wsiadać na konia i męczyć go. Można obcować z koniem, dotykać go. Może do czasu zrzucenia wagi to by mi wystarczyło. Konie do hipoterapii są wyjątkowo spokojne i cierpliwe. Ja się koni bardzo boję. Moze ta droga jest dla mnie najlepsza na ten moment.
Krzysiek znalazł na słupie ofertę zabawy karnawałowej na sali. Zabawa bardzo tania. Podejrzanie tania. No i po co ja bym miała iść. Nie jem i nie tańczę. No i zabawa gdzieś na sali podrzędnej kategorii. Niby nie jestem młodą atrakcyjną laską, która jest narażona na awanse pijanych wielbicieli, ale i tak bym nie poszła.
Sebastian zrobił co mam zrobić. Jutro jedzie. Kiedy przyjedzie nie wiem. Wiosną. Na święta nie chce, bo wybiera się na ryby. Sezon zaczyna się od IV. Może w marcu. ZAleży kiedy będzie pomalowany pokój po Adrianie. Ma przenieść meble od mamy i powiesić pólki.
Wczoraj na spacerze z Mikusiem był ze mną Sebastian. Krzysiek nie dał rady, bo za późno wstaliśmy. Spacer był we mgle. Nową trasą wśród łąk. Zdziczałych łąk z chwastami po pas. Widok jak z bajki, a raczej horroru. ja szłam niepewnie. Z drugiej strony byłam zafascynowana tą tajemniczością. Bałam się, że w każdym momencie coś z tej mgły wyskoczy- dzik, pies. Widoczność była słaba. Cała ścieżka poryta przez dziki. Slady świeże. Sebastian odradza mi chodzenie tam z Krzyśkiem. Za bardzo niebezpiecznie. Dziki mogą być wszędzie.
Schudłam około 2 kg. Mam już wagę sprzed świąt.