Przespałam się z diagnozą o nietolerancji i się trochę uspokoiłam. Nic nie da bunt, jak na szali jest moje zdrowie. Próbowałam już odstawić nabiał w ramach testu, ale to było z własnej nieprzymuszonej woli, a nie że trzeba, a to całkiem inaczej. Nakupowałam jogurtów wegańskich w Lidlu i na próbę, kozi ser.
Mleko od jakiegoś już czasu kupuje owsiane, więc tu nie ma problema. I w drodze jest wegańska odżywka białkowa. Najbardziej żal mi jajek 🙁 Pewnie czasem jak mnie przyciśnie nagnę przepisy, ale zasadniczo mam zamiar być grzeczna.
Miałam dziś wizytę u chirurga. Monitoruje mój pęcherzyk żółciowy, w którym jest kamień, ale zainteresowała się tymi bólami brzucha, które mam od listopada. Jako, że u mnie kolonoskopia nie wchodzi w grę, zleciła tomografie komputerową. Podejrzewa uchyłki jelita, które też dają takie objawy. Badanie będę miała 17 marca, wcześniej jeszcze usg, żeby pęcherzyk na już obejrzeć.
No i tak od lekarza do lekarza… badania, testy, diagnostyka. Jak już myślałam, że jestem w domu, to znów coś. Ale lepiej wiedzieć i leczyć, niż się obudzić za późno.