Pamiętnik odchudzania użytkownika:
eszaa

kobieta, 58 lat, Wałbrzych

162 cm, 77.50 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

5 czerwca 2018 , Komentarze (12)

Waga... zgadnijcie... stoi franca dalej.

Dziś upał, nie upał, dałam do pieca :) 

Przypomniało mi się, że mam Edmunda i apke Vitalii sobie zainstalowałam z rana

nie wiem na ile wiarygodne te wskazania, bo zapomniałam wyłączyć aplikacje, jak wsiadałam do windy ;) prędkości na pewno przekłamane, ale dystans i trasa sie zgadza ;)

Od rana standardowo, owsianka na jogurcie z owocami, potem też owocowo. Na obiad mięso z indyka z grzybami i kaszą. Miało być z ryżem, ale brązowego nie lubię, to wrzuciłam kasze gryczaną

potem znów owocowo, koktajlowo :) i kolacja wypas, ale ciiii

Robiłam rodzince dziś ryż na mleku ze śmietaną i cynamonem, ummm, taki biały, normalny, co go wieki całe nie jadłam, a uwielbiam. I niby tak przypadkiem ;) ugotowałam więcej, więc zostało.. dla mnie na kolacje :) A niech tam, najwyżej jak to zwykle po takim daniu, waga pójdzie jutro w górę, przeżyję. Ale co pojem, to moje. W ogóle wydaje mi się, że przy takiej sporej aktywności, jak moja ostatnio, to ja mam za małą kaloryczność diety, dlatego waga stoi. 1600kcal, to na przeżycie, a gdzie na ruch? Poza tym przeważnie jem owoce i jedno konkretne danie na dzień.

============================

Gadżet na dziś, to podajnik wykałaczek :)

śliczny i praktyczny :)

4 czerwca 2018 , Komentarze (5)

Waga oczywiście bez zmian i ani myśli nagrodzić mnie za trud dietowania. Jak jutro nie spadnie, zjem wielgachnego loda koktajlowego.

Dziś miałam dość aktywny dzień, w dodatku zapomniałam wziąć tabletkę na kręgosłup i wieczorem był płacz, bo nie dałam rady schylić się i zapiać sandałków, żeby wyjść z psem na spacer, wrr. Dobrze, że wsuwane butki były pod ręką. Nienawidzę takiej niemocy. Wyspacerowałam się dziś po kokardy. Cztery wyjścia z domu, dla takiej domatorki jak ja, to jakiś hard core.

Żarcie dziś jak co dzień, dużo owoców, dużo białka, nic specjalnego, żeby cykać i wstawiać fotki. Były truskawki, czereśnie, jogurt, jajka, twaróg, makaron, musli.

====================================================

 Gadżet na dziś, a właściwie bardzo przydatna rzecz w kuchni. Chochla z... cedzakiem? sitkiem? :)

fajne, bo można wybrać z zupy to co gęste, albo nalać tylko zupę bez farfocli rosołowych np. ;) Kosztowała 11,20zł. Oczywiście z Aliexpress

3 czerwca 2018 , Komentarze (10)

Szósty dzień z rzędu , waga bez zmian. Jak się przykleiło to 68,9kg, tak nie chce odkleić. Nawet o dziwo, wczorajsza pizza, nie zmieniła wskazań wagi. To mnie dziwi bardzo, bo zawsze był po pizzy nawet kilogramowy ,chwilowy wzrost. Najwidoczniej poza pizzą, jadłam wczoraj w limicie kalorii, a nie liczyłam. Na żywioł poszłam z truskawkami, czereśniami, jogurtem i rzodkiewkami. No widać od tego się przytyć nie da :) zapamiętam.

 Dziś od rana też truskawkowo, potem niestety gotowiec. Byłam poza domem i nie dało się inaczej, niż wszamać kupny batonik musli. 132kcal

Przewidziane miałam na drugie śniadanie 200kcal i zmieściłam się w limicie z zapasem, więc spoko. Muszę sobie chyba upiec zapas ciasteczek owsianych, żeby były awaryjnie.

Dziś nietypowa, niedzielna stylizacja, bo ja nigdy w kieckach nie chodzę :) taki wyjątek bez okazji, ale wypadało ją przewietrzyć, bo od roku wisiała w szafie nówka, jeszcze nie używana

 no i obiadek... makaron w sosie śmietanowym z serem żółtym, czosnkiem, bazylią i orzechami. Czyli to co tygryski lubią najbardziej ;) mogłabym jeść makaron na okrągło.

Podwieczorek- koktajl truskawkowy ;)

 kolacja- kanapka z serkiem białym i dżemem

Spacer zaliczony, kibelek niestety nie, picie wody marniutko.

 U mnie jest problem z ułożeniem różnorodnego menu, bo ja się bronie jak mogę przed nowymi smakami. Lubie to co znane i sprawdzone. Nie lubię w ogóle kanapek, poza tą moją jedną dżemową ;) Mięsa mogłabym w zasadzie nie jeść, warzywa, wiadomo, samo zło ;) zwłaszcza te gotowane. Cukinia, papryka czy pomidor na ciepło są jakieś ble. Brokuł, szpinak i włoszczyzna to samo. Jak już, to ewentualnie kalafior, żółta fasolka od biedy wejdą. Ogórki i rzodkiewki jak najbardziej, bo to ma pierwotny smak i na ciepło się nie robi. Surówek do dań z makaronem nie ma, a same to nie to. Ciężki przypadek jestem :)

=====================================================

Gadżet na dziś, to zgrzewarka do torebek foliowych. Kupiłam z myślą o zgrzewaniu otwartych opakowań makaronu i sprawdza się rewelacyjnie

2 czerwca 2018 , Komentarze (3)

Skoro waga marnie współpracuje i nie chce spadać, to dziś zaszalałam. To znaczy generalnie lekko i dietetycznie... truskawki, jogurt, rzodkiewki... no i gwóźdź programu, czyli pizza :D. Domowej roboty, z mąki orkiszowej, pełnoziarnistej, ale nie da się ukryć, że to i tak multum węgli.

kawałek miał 350gram

Nie będę sobie całe życie odmawiać pizzy, to nie mogę za bardzo organizmu odzwyczajać od takich rarytasów ;) Uznajmy, że to cheat meal.

W ogóle wydaje mi się że odmawianie sobie "normalnego" żarcia na diecie to ogromy błąd. No chyba, że chcemy już do końca życia żywić się tylko sałatą i kiełkami. Po diecie odchudzającej rzadko kiedy nie wraca się do starych nawyków, czyt. normalnych posiłków. No i bach, jojo jak malowane. Nie, żebym usprawiedliwiała dzisiejszą pizze, ale to takie sobie przemyślenia, po lekturze jednego z pamiętników. Ja swego czasu sporo schudłam przestawiając się po prostu na mniejsze porcje. Obiad jadłam taki jak wszyscy, tylko, że na małym talerzyku. Wiadomo, że mniej wejdzie i mniej się zje, a że to schabowy, to mało ważne. 

Koduje się nam, że trzeba liczyć kalorie, makra, ćwiczyć, pić hektolitry wody... jasne, że to pomaga, ale i utrudnia codzienne funkcjonowanie wśród ludzi. No i te wyrzuty sumienia ryjące psychikę. Ojej zjadłam kawał tortu, ojej wpadł kebab... Wszystko jest dla ludzi, tylko chodzi o to, żeby poza tym kawałkiem tortu reszta posiłków była zdrowa i odchudzona.

no to ja dziś odchudzam resztę posiłków i nie biadole, że zjadłam pizze :) 

=============================================================

Gadżet na dziś, to... silikonowe chłopki do podtrzymywania pokrywki :) Takie niby nic, a super przydatne. 3,59 zł zapłaciłam za obydwa

1 czerwca 2018 , Komentarze (10)

Dziś znów pobudka o piątej i spacerek z psem w rześkim porannym powietrzu. Po śniadaniu(kakaowa owsianka na jogurcie z miodem i żurawiną), już w gorszym powietrzu, bo upalnie się zrobiło, spacerek numer dwa. Niby tylko zakupy, ale prawie dwa kilometry zrobione, godzina w ruchu i powrót z obciążeniem pod gorę. Nie dało się po powrocie obejść bez małego Radlerka z lodówki ;)

Potem oczywiście kawa i drugie śniadanko. Lekko dziś, bo truskawkowo, wszak sezon w pełni, to szkoda tracić okazję do opychania się tym co natura dała. 

To białe na truskawkach, to... słodzik ;) bo ja muszę mieć słodko.

Obiad dość pożywny i sprawdzony. Kasza gryczana z mięsem mielonym z indyka, z pomidorem i pieczarkami. Mąż się ślinił jak pichciłam ;) Gdyby nie to , że kaszy wsypałam połowę gramatury, to by mu pewnie zostało

Podwieczorek oczywiście znów truskawkowy(koktajl) i na kolacje standardowa kanapka z serkiem białym i dżemem... miała być. Dżem jakby się ktoś dziwił, że ja się nim tak ciągle  opycham... własnej roboty, bez grama cukru. Zrobiony z malin i jabłek, z dodatkiem słodzika, cynamonu i żelatyny. Własnie sie pyrka następny

... sąsiad nas uraczył czereśniami z działki i tak stały i kusiły... i te od sąsiada i na dokładkę te, które wcześniej kupiłam

żeby się jakoś zmieścić w bilansie, o ile to jeszcze możliwe, po tej ilości czereśni jaką zjadłam :)- ta mała miseczka to pusta została, jak sie dopadłam ;)

na kolacje będzie skromniutka rzodkiewka z jogurtem

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------

 Dziś dwa gadżety, totalnie na czasie. Odszypułkowywacz :) do truskawek/pomidorów i wiatraczek na usb idealny na upały 

Rozpadało się u mnie, przyjemnie ochłodziło, słychać grzmoty w oddali, nareszcie jest czym oddychać...

31 maja 2018 , Komentarze (9)

Wczoraj niestety zgrzeszyłam niecnie :) nie dało się inaczej, ale były to tylko trzy cukierki mleczne i od razu poczułam sie lepiej. Takie mleczne cukierki mają to do siebie, że się je długo ciumka, wiec można się słodkością długo cieszyć, o! :)

Zapomniałam się dziś rano zważyć. Bo dziś rano to było baardzo rano i dzień mi się poplątał :) Coś mi się porobiło chyba z hormonami, bo budzę się o piątej rześka jak skowronek i nie ma bata, żeby dłużej spać. Poszłam więc dziś skoro świt na spacer z psem :) o szok, bo ja od ładnych kilku lat mam psa, a na porannym spacerze z nim byłam może kilka razy. Boskie powietrze jest z rana , a taki spacer budzi lepiej niż kawa. No ale kawa też musiała potem być :) Nie ma nic lepszego, niż leniwy poranek z dużą  kawą. 

Na śniadanie miał być koktajl, ale że wszyscy jeszcze spali i nie chciałam hałasować, to skończyło się na jogurcie z owocami. W sumie dobrze, bo takie jedzone bardziej syci, niż pite. No i dłużej trwa przyjemność :) a to było niebo w gębie. Truskawki, awokado i banan, pyyyycha

na drugie też owocki. Mogłabym się tylko i wyłącznie takimi daniami żywić. Tu arbuz, ananasy, gruszka i orzechy

 na obiadek, coś co kiedyś już robiłam i polubiłam. Makaron z kalafiorem i jajkami, zabielany jogurtem

dużo za dużo, klasycznie

podwieczorek- dwa grejpfruty

 na kolacje będzie standardowa, moja kanapka z białym serkiem i dżemem :)

Ruchu dziś tylko tyle, co poranny spacer, marniutko. Woda niespecjalnie mi wchodziła, mimo upału. Kibelka znów nie zaliczyłam, chyba się nie ma co jutro ważyć...

 i coś co mnie dziś rozbawiło :) sprawiłam sobie coś niestandardowego do... kibelka :) mąż miał czas dzisiaj zamontować: 

 chyba nie muszę tłumaczyć co to za cudak :D

 będę wrzucać zdjęcia gadżetów, które ostatnio kupiłam, może będą dla kogoś inspiracją na fajny zakup. 

30 maja 2018 , Komentarze (11)

Na śniadanie chciałam zrobić sobie nowość z jadłospisu, czyli koktajl z truskawek i awokado. Rano się niestety dopatrzyłam, że w składzie powinna być jeszcze gruszka albo banan, a tu ni ma żadnego ;( zmiana planów i zjadłam truskawki z musli i jogurtem

na drugie batoniki z banana i płatków. W smaku lepsze niż te kupne, tyle że trzeba mieć czas, żeby upiec. Piekłam wczoraj :)

 Na obiadek znów cosik nowego

wyszło pięć, zjadłam tylko trzy. Czasochłonne danie i w zasadzie smaczne, ale chyba już więcej nie zrobię. To już wolę kotleciki z ziemniaków i jajek.

 na podwieczorek...wiadomo :)

Potem tak mnie zaczęło ssać, a tu jeszcze godzina do kolacji i nie dało się tego ssania zapić wodą. pewnie dlatego, ze nie zjadłam całego obiadu. Przypomniało mi sie, że mam w razie awarii ;) rzodkiewki;) jakoś do kolacji dociągnęłam nie grzesząc, ale łatwo i przyjemnie nie było. Loda bym jakiegoś zjadła, albo chociaż ananasa, buuu

na kolacje sprawdzona jajecznica z kawałkami awokado i szczypiorkiem. po paru kęsach miałam dość, ale zjadłam grzecznie wszystko. Mdli mnie i będę się ratować gorącą czerwona herbatą. Na dłuższy czas, podziękuję za jajecznicę...

Skoro przybrałam na wadze po węglach na kolacje, sprawdzimy czy stracę na wadze, po kolacji białkowej :)

Spacer zaliczony- 90 minut, płyny na piątkę, kibelka nie było :( radlerka dziś też nie, waga bez zmian.

nadal mam ochotę na lody, albo na coś mocno węglowodanowego... muszę się czymś zająć i trzymać z daleka od kuchni

30 maja 2018 , Komentarze (8)

dziś taka stylówa :) menu wstawie wieczorem

29 maja 2018 , Komentarze (4)

Dziś waga lekko w górę, pewnie za sprawą wczorajszej obfitej, kaszowej kolacji. No nic to, działamy dalej według planu. A plan na dziś był taki...

 śniadanie- granola

drugie- sałatka owocowa(truskawki, kiwi,banan, otręby)

 obiad- makaron o smaku ruskich pierogów

 podwieczorek- koktajl truskawkowy

 kolacja- kanapka z serkiem białym i dżemem

 Taki w sumie standardowy ten dzisiejszy jadłospis. Do tego oczywiście trzy kawy z dużą ilością zagęszczonego mleka, mały radler:) bo upał, ze cztery szklanki wody, dwie godziny spaceru, kibelek:)

nadal nie mogę dodawać zdjęć :(

29 maja 2018 , Komentarze (14)

Wpis z wczoraj, bo miałam nadzieje, ze dzis uda sie wrzucic zdjecia... niestety  Vitalia sie zrypała i zdjęc w pamietniku nie idzie dodac, szkoda

Mąż się ze mnie dziś natrząsał, czy aby na pewno jestem na diecie, kiedy zobaczył co i ile jem ;)

śniadanie- jogurt z płatkami owsianymi, miodem,orzechami, olejem kokosowym i kakao, czyli w/g Vitalii: kakaowa granola z orzechami i jogurtem

 na drugie przepyszna sałatka owocowa- ananas, gruszka, truskawki, orzechy

obiad to nowość dla mnie, która okazała się strzałem w dziesiątkę- makaron z grzybami i serkiem wiejskim

 na podwieczorek oczywiście, że przepyszny :), koktajl truskawkowy

 i kolacja, totalny wypas, też pierwszy raz robiony- placuszki z kaszy jęczmiennej z jogurtem i koperkiem. Osiem sztuk aż wyszło.

 Spacer zaliczony, woda prawie na szóstkę, kibelek był :) waga bez zmian. Był też mały Radler, ale ciii :)

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.