Pamiętnik odchudzania użytkownika:
eszaa

kobieta, 58 lat, Wałbrzych

162 cm, 77.50 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

27 maja 2018 , Komentarze (2)

Znów waga poszła w dół, o szok ;) Jest 68,6kg.

Śniadanie: jogurt z bananem i orzechami, drugie- batoniki bananowo- owsiane(pycha), obiad vitaliowy- kurczak w sosie pomidorowo - pieczarkowym z makaronem. No takie sobie, mowiąc szczerze. Oczywiscie porcja mnie przerosła i reszta poszła w kanał. Nie pchałam na siłe jak ostatnio, bo mi nie smakowało.

 potem już tylko dwa grejpfruty na podwieczorek- tylko 111kcal, a pojadłam całkiem przyzwoicie :)

i wyczekiwana kolacja z moim ulubionym, świeżo upieczonym chlebkiem :) oczywiście olej kokosowy, serek biały i dżem

Wpadek dziś niet, picie wody na cztery z plusem, spaceru brak, rower dalej sie kurzy.

No taka to leniwa niedziela...

a nie, popracowałam.. .nad nowym mani ;) 

termiczny lakier i zabawa w ciepło zimno :). Trochę nietrafiony jak na lato, bo pod wpływem ciepła jest biały perłowy, prawie przezroczysty, dopiero jako zimny robi się ślicznie fioletowy, perłowy. Dlatego też musiałam ożywić te białą perłę, delikatnym stemplowanym zdobieniem. A miały byc fijoletowe :) ech, trzeba by je non stop w lodówce trzymac ;)

26 maja 2018 , Komentarze (9)

Spadek wagi o pół kilo, na dobry początek dnia i solidnie wyciskający siódme poty spacer po śniadaniu, zapowiadały solenne trzymanie się diety... Na pierwsze śniadanie był ananasowy koktajl z otrębami, na drugie koktajl truskawkowy ;)

Jeszcze na obiadek moje ulubione danie - makaron o smaku ruskich pierogów ;)

 które pozwoliło omijać szerokim łukiem przygotowane dla rodzinki klasyczne, tłuste frytki.

Potem codzienna drzemka i... mąż zarządził... lody. No masz i to moje ulubione

oczywiście że wszamałam, całe 450gram. Na skład, ani kalorycznośc nie patrzyłam, zeby sobie nie psuc przyjemności.  To są najlepsze lody świata :)

Potem za to nie było już bananowych batoników musli na podwieczorek i nie było kanapki z dżemem na kolacje. No niestety, coś za coś...

 Na kolacje było skromnie i dietetycznie, czyli bezkaloryczne rzodkiewki z odrobiną jogurtu, o! :)

Miłym , bardzo miłym elementem dzisiejszego, szczególnego dnia, był bukiet przesłany pocztą kwiatową od syna z Anglii :)

25 maja 2018 , Komentarze (9)

Dużo to ja tych warzyw nie zjadłam, ale zawsze cos. Na obiad postanowiłam zrobic cos z przepisów Vitalii, a ze akurat pory lubie to zaryzykowałam.

Danie sie nazywa: Pierś kurczaka z duszonym porem.

Najadłam sie do porzygu i na długo nie wroce do tego dania. Było owszem smacznie, ale jak dla mnie o połowę za dużo. Jadłam na siłe i niestety obrzydziłam sobie całkiem niezły obiadek. No nic to, poeksperymentuje z innymi daniami 

Dotarło do mnie czemu ja nie jem warzyw. Dla mnie warzywa to zazwyczaj w postaci surówki. Surówka jest nieodłacznym składnikiem typowego obiadu. Ziemniaczki, kawał mięcha, surówka... i tu jest pies pogrzebany, bo ja takich obiadów nie jadam... nie jadłam od lat. A lubie suroweczki i z czerwonej kapusty i z kiszonej i z pekinki, colesław tez lubie i buraczki. Samo nie wchodzi, a wypasiony obiad  kłóci sie z zalozeniami diety. 

23 maja 2018 , Komentarze (8)

Dzien zaliczony na piatke, bo picie wody niekompletne, więc sie szóstka nie nalezy. Jednak dwa litry to ja nawet nie mam kiedy wypic. Za duzo spię :) poobiednia drzemka, to jakby czas stracony. Ale z drugiej strony jak spie, to nie grzesze :)

Była kanapka z serkiem białym i dzemem, na drugie sniadanie- jogurt z truskawkami, na obiadek- trzy naleśniki z ziołami, potem dwa grejpfruty i znów jogurt z truskawkami, z dodatkiem musli tym razem. Chyba nawet za mało zjadłam, ale mi duze porcje najnormalniej nie wchodzą. Niby jestem głodna jak wilk, ale juz po kilku kesach wilczy apetyt mija i mogłabym w zasadzie na tym poprzestac. Tak mi sie jakos porobiło. Poza tym obcinam troszke porcje, bo musze jakos wpasowac w bilans mleczko do kawy. Trzy kawy z dużą iloscia zagęszczonego mleka (niesłodzonego), robia mi spory plus w limicie kalorii.

Wpadki zadnej nie było, choc korciły cukierki mleczne, które u nas zawsze na stanie no i krakersy, tez zawsze pod ręką. Nie dałam sie dziś :)

 Spacer około godziny, więc i ruch był. Kibelek zaliczony ;)

 To był udany dzień...

22 maja 2018 , Komentarze (3)

Rozpiskę dostałam, ale z tak wymyślnymi daniami, że oczywiście wszystko poszło do kosza. Nie ma to jak jeść to co się lubi :) i tak własnie wygląda moje nowe menu. Zastanawiam się tyko za co ja płacę, skoro i tak będę jadła tak jak do tej pory. Bo ja przez czas kiedy nie byłam na diecie, jadłam posiłki zapożyczone z Vitalii. 

Będą nadal kanapki z serkiem białym i dżemem, będzie jogurt z musli , grejpfruty i makaron z truskawkami ;) Nie wiem jak dam radę znów pić po dwa litry wody dziennie i nie wiem na ile mi starczy silnej woli, żeby nie grzeszyć.

Raczej nie padnę z głodu na tych przydzielonych 1600kcal, bo zasadniczo jem mało.

 Spaceru dziś miałam łącznie 90 minut, wiec ruch zaliczony. Rower stacjonarny na mnie czeka, ale to może już nie dziś...

 Dziś za to idę zaraz zrobić sobie małe spa w postaci parówki, mikrodermabrazji i maseczki ślimakowej :)

22 maja 2018 , Komentarze (6)

Mam dostać dietę koło jedenastej... jakoś mi tak dziwnie, bo motywacji nie mam kompletnie żadnej. Może dlatego, że dziś na wadze nie było magicznej liczby 70kg. Póki nie ma 70, nie jest źle przecież...

 Wczoraj jakby rzutem na taśmę, zaliczyłam kawał ciacha z kremem, no bo przecież od dziś już szlaban. Głupie wiem, ale która z nas tak nie robiła? :)

Kolacja była za to iście dietetyczna. Warzywa na patelnie z jajkiem na twardo. Nie lubię i chyba nie polubię warzyw w żadnej postaci. Nie smakują mi i mam po nich wzdęcia. No i jak tu się odchudzać?

No nic to, czekam na rozpiskę, a póki co wybywam pospacerować ;)

20 maja 2018 , Komentarze (14)

Wracam z podkulonym ogonem... Nie da sie ukryć, że się spasłam przez czas kiedy mnie tu nie było. Waga na dziś 69,5 kg. 

Wizja posiadania znów na liczniku 70kg mnie przeraża i całe szczęście bo to konkretny kop, żeby się za siebie znów zabrać. 

Probowałam sama sie odchudzać na podstawie nabytej wiedzy, ale marnie to idzie. Musze mieć bat nad głową stąd pomysł na wykupienie smacznie dopasowanej.

Wiem co robiłam źle, ale akurat tak było mi wygodnie. W odstawke poszło picie wody i warzywa. Menu wzbogaciło sie za to w słodycze,lody, pizze, frytki i lazanie. Niby tylko raz w tygodniu taki wypas, ale widocznie nawet tak nie wolno :(  Nie żarłam na potęgę, zasadniczo było dietetycznie i smacznie, ale i tak kilogramy wracały powolutku. Zdradliwe kalorie czające sie wszędzie...

zdjęcie w mojej standardowej kreacji do zdjęc porównawczych

niby tragedii nie ma (chyba), ale dla mnie fatalnie. 

Ilośc kilogramów na wadze mnie dobija

 do boju :)

9 września 2017 , Komentarze (8)

Przez ostatnie trzy tygodnie jadłam całkiem inaczej, niż przez ostatnie półtora roku. Żadnego liczenia kalorii,tylko tylko trzy posiłki dziennie , czasem ciasto, czasem lody. Waga bez zmian ;) 

Byłam w sanatorium, a więc jadłam co dawali i nadrabiałam owocami i słodkościami:) Było duuużo spacerów, trochę pływania, gimnastyka w leczniczych wodach basenu. Był i masaż, może nie odchudzający, ale zawsze. Dopieszczali mnie i rehabilitowali, a ja odpoczywałam od codzienności domowej.

Kilka migawek z mojego pobytu w Lądku-Zdrój :) i okolic:

Boska sceneria basenu i półgodzinne moczenie sie w termalnych źródłach

Przepiękne krajobrazy czeskiego Skalnego Miasta

i bajkowa sceneria Jaskini Niedźwiedziej

:)

17 lipca 2017 , Komentarze (3)

Nie umarłam:) Jem co lubię, nie tyje, nie chudnę, ot żyję:) Powiedzmy, że jak normalny człowiek, ale tylko powiedzmy. Moja dieta, to nadal dieta, więc nie wkładam do paszczy tego co przeciętny człowiek. Nawet mi z tym dobrze, mimo ze i schabowe i karkówka goszczą w moim domu. Co więcej chyba w ogóle to jestem wegetarianką, bo się zorientowałam, że nie jem mięsa. Jakoś tak wyszło.Jeśli kanapka to zawsze z serkiem białym i dżemem. Jeśli obiad, to przeważnie makaron z czymś tam, czy inne jarskie danie. Jeśli warzywa na patelnie, to z jajkami. Poza tym owoce, warzywa i jogurt.Tak sobie jem smacznie i zdrowo, ale bezmięsnie. Za szynką nie przepadam, inne wędliny też jakoś obojętne, a od mięsa to się chyba po prostu odzwyczaiłam i nie tęsknię.

I jeszcze coś o właściwej wadze... nie o tej , którą wskazuje nasza kochana , albo wredna:) waga.

Musiałam ostatnio oczyścić jelita do badania radiologicznego. Okazało się, że mnie po tym oczyszczaniu zrobiło się ponad dwa kilo mniej. No przecież nie zeszło ze mnie dwa kilo tłuszczu w ciągu doby, nie? Tak więc osoby, które cierpią z powodu za wysokich wskazań szklanej, niech wezmą pod uwagę, ze faktycznie to one ważą znacznie mniej, o! :) śmieci z jelit i nadmiar wody, to przecież nie jest otyłość, tylko balast taki dodatkowy, jakby mniej ważny.

i tym optymistycznym akcentem, żegnam się ... do kiedyś :)

19 maja 2017 , Komentarze (34)

Miałam sobie kupić sukienkę na wesele...
 taką przy ciele, żeby zaakcentować swoją szczupłość ;) i żeby zdecydowanie nieszczupłym szwagierkom kopary opadły.
 no ale kobieta zmienną jest i przemierzając sklepy w poszukiwaniu idealnej kreacji wzrok mój przykuła zgoła inna opcja. Coś w stylu makowej panienki ;) Czerwona, a jakże i zdecydowanie luźna i zwiewna, nie przy ciele.
 Pomyślałam, że jak mam całe wesele sie trzymać z maksymalnie wciągniętym brzuchem i cierpieć w razie możliwego wzdęcia, to juz faktycznie lepiej coś luźniejszego i swobodnego. Coś co ukryje moje wyimaginowane :) wałeczki i pozwoli czuć sie na luzie.

zrobiłam fotki, ale nijak sie mają do rzeczywistości, realnie zdecydowanie korzystniej to wygląda



Czuję się w niej mega kobieco i swobodnie, choć chyba nie jest specjalnie weselna, ani wybitnie elegancka.


 Miałam odgórny prikaz, żeby sie ubrać jak matrona:) no to poleciałam po całości;)
 do tego takie butki

 i oczywiście czarna, zamszowa kopertówka na pasku.
 Zastanawiam sie jeszcze czy by nie dołączyć czegoś czarnego na szyję, jakiś wisior, czy coś...? hmm

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.