Znów waga poszła w dół, o szok ;) Jest 68,6kg.
Śniadanie: jogurt z bananem i orzechami, drugie- batoniki bananowo- owsiane(pycha), obiad vitaliowy- kurczak w sosie pomidorowo - pieczarkowym z makaronem. No takie sobie, mowiąc szczerze. Oczywiscie porcja mnie przerosła i reszta poszła w kanał. Nie pchałam na siłe jak ostatnio, bo mi nie smakowało.
potem już tylko dwa grejpfruty na podwieczorek- tylko 111kcal, a pojadłam całkiem przyzwoicie :)
i wyczekiwana kolacja z moim ulubionym, świeżo upieczonym chlebkiem :) oczywiście olej kokosowy, serek biały i dżem
Wpadek dziś niet, picie wody na cztery z plusem, spaceru brak, rower dalej sie kurzy.
No taka to leniwa niedziela...
a nie, popracowałam.. .nad nowym mani ;)
termiczny lakier i zabawa w ciepło zimno :). Trochę nietrafiony jak na lato, bo pod wpływem ciepła jest biały perłowy, prawie przezroczysty, dopiero jako zimny robi się ślicznie fioletowy, perłowy. Dlatego też musiałam ożywić te białą perłę, delikatnym stemplowanym zdobieniem. A miały byc fijoletowe :) ech, trzeba by je non stop w lodówce trzymac ;)