Wracałam sobie z biedronki zadowolona, bo kupiłam tylko cztery trufle. Myślałam sobie jak to fajnie kupić tylko te cztery trufle i nie zjeść na raz więcej, jak kiedyś. Potem przechodziłam koło cukierni i... bach. Kupiłam napoleonkę, ptysia i ciastko bezowe. Rzuciłam się na te ciacha jak tylko weszłam do domu, jakbym tydzień nic w ustach nie miała. hmmm. Ptysia skonsumowałam dopiero po gorzkiej kawie, bo za słodko było jednak :)
Takie akcje zdarzały mi się kiedyś przed okresem, więc być może to są te dni, kiedy muszę...
Dietę na dziś szlag trafił i może nie to że czuję wyrzuty sumienia, ale jakoś wielkiego zadowolenia z zacukrzenia też nie. Ale może dzięki temu, że dziś tak zaszalałam aż zemdliło, najbliższe dni będą z czystą michą.
Do końca dnia już tylko warzywka, a jutro może w ogóle jakieś WO, albo same koktajle?
Generalnie nie jest źle, bo ile razy nie zdarzałyby mi się takie wpadki, to potem od razu robię wszystko, żeby to naprawić. Nie płynę dalej, bo upadłam, tylko ratuję sytuację przeróżnymi dietetycznymi zabiegami.To chyba sposób na efektywne chudnięcie, mimo potknięć. Nie odpuścić, tylko nareperować co się popsuło przez chwilę słabości.
Skoro schudłam 15 kilo, mimo tego typu grzechów, to w sumie powinnam się rozgrzeszyć :) i nie robić niepotrzebnego rabanu, bo aaaa!, zjadłam trzy ciacha, nie? :)