Pamiętnik odchudzania użytkownika:
eszaa

kobieta, 58 lat, Wałbrzych

162 cm, 79.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

9 marca 2016 , Komentarze (14)

Dziś od rana aktywnie, bo musiałam jechać do empiku, odebrać zamówioną książkę o odchudzaniu ;) Poczytam i się zastanowię czy zastosuje. Pewnie nie, bo lubię takie jedzenie jakie mam, czyli wszystko, mimo że w ograniczonych ilościach.

Zaliczyłam też Rossmana, bo mi przyszło do głowy żeby kupić sobie nasiona chia. Nie do odchudzania, tylko tak o ;) Jako, że to super foods, to wypadałoby zajadać. Do owsianki będę sobie dosypywać i do mieszanki chlebowej. Jak już o chlebku mowa, to nie obyło się bez zakupu płatków jaglanych z żurawiną i truskawkami, synek sie ucieszy.

Jako, że zima znów do mnie zawitała, syn mi podprowadził mój super ciepły koc, więc postanowiłam sobie kupić nowy. Jak szaleć to szaleć :) zakupowo. Kolor koca- burdelowy :) ale taki właśnie mam wystrój sypialni:D Pies go od razu pokochał i musiał wypróbować, pieszczoch mój

Według Endomondo przeszłam dziś 3,66km i spaliłam 271kcal. Według aplikacji Sport tracker, 3,91km i aż 369kcal spalonych, więc ktoś tu oszukuje.

Jeszcze jeden mini spacerek z psem i wieczorne zajęcia na maszynach przede mną. Ponad 500kcal jak nic wyjdzie w bilansie dziennym, super.

A na obiad obiecywany sobie... ryż biały na mleku, z jogurtem nat. cynamonem i słodzikiem. Pyszooota

 Waga taka sama trzeci dzień, 69,0kg

8 marca 2016 , Komentarze (13)

Ja dziś z racji święta spędziłam większą część dnia w kuchni ;) A jakoś tak wyszło, że pogoda nie sprzyjała spacerom, zima wróciła...

 Udały mi się kluski ziemniaczane z tartych ziemniaków, z bezglutenową mąką, wersja testowa.

 Ciesze sie, bo syn je lubi, a myślałam, że bez pszennej nie wyjdą. U nas mówi się na nie- czarne kluski, albo murzynki ;)

I udała sie pizza bezglutenowa z nowego przepisu

W sumie to nie wiem czy się tak do końca udała, bo na moje oko to powinna choć trochę urosnąć, a nie urosła. Ale smakowała ;)

Jako, że dziś nie dostałam słodkości, tylko kwiatki, postanowiłam w ramach obiadu uraczyć się tą eksperymentalna pizzą pieczoną dla syna, a co ;) W końcu 500kcal na obiad mi się należy. Myślę, że nawet tyle nie miał ten kawałek.

No i chlebek trzeba było znów upiec. I zmielić bułeczki bezglutenowe, pieczone jakiś czas temu, na bułkę tartą.

A teraz, już do samego późnego wieczora, słodkie lenistwo :) z przerwą na bieżnie i rowerek, no ale to to sama przyjemność.

Waga na dziś, równe 69kg;) od wczoraj bez zmian.

6 marca 2016 , Komentarze (21)

Synusiowi podpasował mój ostatni chlebek bezglutenowy z żurawiną i truskawkami ;) więc tylko taki wypiekam ostatnio. Trochę niecodzienne połączenie, no ale skoro mu smakuje... Taka kombinacja powstała po dodaniu do mieszanki chlebowej, płatków jaglanych z owocami, zakupionych w rossmanie. Pyszota :) 

Ponieważ moja waga ustabilizowała się raczej i stanęła na pięknej wartości 69,3kg, pozwoliłam sobie wczoraj na frytki. No bo jak wszyscy, to wszyscy :)  A skoro już robiłam je na kolacje rodzince, to się nie oparłam. Chyba raczej nie zgrzeszyłam, bo zmieściłam się w limicie kalorycznym

Porcja frytek 100gram, ma ok.300kcal, więc luzik:) 

Były czasy, kiedy zjadałam ich sporo więcej, ale taka marna ilość wystarczyła, żeby sie zadowolić. Oczywiście potem czerwona herbata, bo to jednak tłusty przysmak. 

Dziś waga bez zmian.

Teraz za mną chodzi biały ryż na mleku z jogurtem i cynamonem, mmm. I zrobię sobie w tygodniu, bo to potrawa jak inne, a że nie z brązowego ryżu, którego nie lubię, to nic. Raz na jakiś czas można. I po co ja się tłumaczę? :)

5 marca 2016 , Komentarze (10)

Dzień białkowy, okazał się strzałem w dziesiątkę, bo pozwolił mi zgubić 400gram ;) Co daje spadek tygodniowy 0,6kg, tym samym waga sie zmieniła na 69,3, yupi :) Dla mnie taki spadek tygodniowy to wyczyn, więc cieszy bardzo. Pięknie by było gdyby tendencja zniżkowa się utrzymała, to by mi głupoty po głowie nie chodziły.

Głupota nr jeden, przejście po świętach na dietę Dukana. Co by o niej złego nie mówić, to spadek wagi jest gwarantowany.

Głupota nr dwa, przetestować nową dietę/program, na podstawie książki "Cud metaboliczny", którą zakupiłam i mam dostać na dniach.

Testowa przymiarka wiosennej kurteczki miło mnie zaskoczyła, bo pojawił się niewielki luz w okolicach brzucha:) Da się w tym już wyjść do ludzi, więc wiosno przychodź śmiało.

3 marca 2016 , Komentarze (13)

Może i krótkie to moje testowanie okna żywieniowego, bo cztery dni, ale... skoro twórcy diety kuszą 5kg spadkiem wagi w pierwszym tygodniu, a mi zleciało 300gram, to znaczy, że dieta nie działa. Pic na wode, fotomontaż. Wracam do normalnego jedzenia, czyli witajcie moje wczesnoranne śniadanka :) Stęskniłam się, mimo że w sumie na nie psioczyłam.

Obserwacje po czterech dniach diety ośmiogodzinnej? 

w pierwszym dniu bolała mnie głowa, czyli brak śniadania odbił sie na zdrowiu. Ssanie z głodu niemiłosierne.

W drugim dniu już bez bólu głowy, bez mega ssania, choć niewielkie było, spadek wagi o 300gram, ale miałam klasyczny kilkudniowy zastój, więc to nie zasługa diety, a normalny mój tryb chudnięcia.

Dzień trzeci, wszystko ok, lekkie ssanie, spadku wagi brak.

Czwarty dzień, jak wyżej. Mimo spalonych wczoraj 500kcal

Spróbowałam, przetestowałam, odpuszczam. Generalnie nie polecam.

Robię sobie dziś dzień białkowy, bo tak ;) Bo może coś bardziej ruszy z wagą?

28 lutego 2016 , Komentarze (19)

Zaczęłam od dziś eksperyment, z jedzeniem tylko w oknie żywieniowym, czyli ograniczenie się do jedzenia w ciągu ośmiu godzin na dobę. Generalnie niewiele sie zmieni, poza mocno opóźnionym śniadaniem. Czyli zaczynam jeść o dwunastej, ostatni posiłek będę zjadała do dwudziestej. Z tego co udało mi sie wyczytać w internecie, dla kobiet może to być okno nawet dziesięciogodzinne, ale zobaczę, jak to będzie z porannym głodem. Po dwudziestej i tak zwykle już nie jem, więc to nie problem. A rano? Rano lubię sobie na spokojnie wypić kawę z dużą ilością mleka, bez cukru, co jest dozwolone. Nie muszę być na pełnych obrotach od samego rana i właśnie cenię sobie ten spokój i leniwe poranki;)

Kalorycznie nadal w granicach 1600kcal i muszę jeden posiłek, który mi rano przepada, jakoś wcyrklować w pozostałe dania. Nadal mi wychodzi, jak na diecie vitaliowej, co trzy godziny żarełko i dania też te same, które dostaje w cotygodniowym jadłospisie. Do tego dużo wody i ćwiczenia, najlepiej na czczo. Gdzieś mi mignęło, że tych ćwiczeń ma być tylko 8 minut;) śmiesznie mało, ale u mnie to jest zdecydowanie więcej.

Mały zabieg kosmetyczny, a nie jakieś wielkie bum, ze zmianą diety. Niby jest to odmiana diety IF, ale dla mnie inny, lepszy sposób odżywiania, bardziej dopasowany do mojego rytmu dnia.

Spadku wagi nadal nie ma:( 69,9kg

27 lutego 2016 , Komentarze (9)

Moja waga zachowuje się przewidywalnie więc muszę przeczekać klasyczny tygodniowy zastój. Utrzymuje się moje wyczekane 69,9, ale może by tak jakiś szał i ostro w dół? :) Po wyeliminowaniu chleba z kolacji, nie ma żadnych zmian w tempie chudnięcia i chyba kolej na wyproszenie kanapek ze śniadania, hmm. Póki nie spróbuje, nie będę wiedziała czy to tu leży przyczyna. Nadchodzi nowy tydzień więc to dobry argument, żeby zmiany wprowadzić w życie. Już mi chyba tylko jogurty zostają, bo śniadania lubię ekspresowe, a najlepiej żebym ich w ogóle nie musiała jeść.

Zastanawiałam się nad opcją przejścia na dietę ośmiogodzinną, wtedy mój rytm jedzenia nie byłby wymuszony. O ile porannej kawy nie wliczałabym do pokarmów, miałoby to sens, bo głodna robię się dopiero koło południa, a nawet później. Przemyślę to jeszcze...

Dziś pora na eksperyment kulinarny w postaci ciasta z soi ;) Wyszło pyszne, całkiem jak murzynek, a mało  kaloryczne i bezglutenowe. przepis tu

I rybka po grecku na obiad. I dla rodzinki i dla mnie, bo smażona na niewielkiej ilości oleju kokosowego, więc dietetyczna :)

smacznego :D

22 lutego 2016 , Komentarze (13)

Oczywiście znów testowałam ciasteczka bezglutenowe i znów skosztowałam. Ale tylko dwa. Kaloryczność niedietetyczna więc się opanowałam z apetytem. Przepis, dla zainteresowanych tu

W składzie: banany, siemie, pestki dyni, amarantus ekspandowany i sezam. Uwielbiam sezamki, i tak też smakują te ciasteczka, tyle że nie są twarde. Zjem jeszcze trzy w ramach podwieczorku;) O ile synuś nie wrąbie, bo to dla niego i o dziwo mu smakują.

Na obiad, nowe dla mnie danie. Kotlety z jajek i ziemniaków. Pyszniutkie i na stałe do włączenia w jadłospis.Trochę mi rybką smakowały :) pewnie przez podsmażoną bułke tartą, w której były obtoczone.To zielone co prześwituje przez kotlety, to nie jajko- zbuk :) tylko szczypiorek.

I suróweczka obowiązkowo. Z pekinki, marchewki i papryki. Została z wczorajszego obiadu, więc nie robiłam przypisanej przez vitalie, z marchewki i jabłka.

Po raz pierwszy się nie najadłam vitaliowym obiadem. Lekko jeszcze dwa takie klopsy by mi weszły ;) dobrze, że nie było więcej.

Waga dziś pokazała deczko więcej i mnie powitała znów siódemką z przodu, ale to chwilowe wahnięcie i jakoś mnie mało obeszło. Wierze, że już na zawsze szósteczka z przodu będzie :)

21 lutego 2016 , Komentarze (12)

Nareszcie upragnione 69,9 na wadze :) Nowa motywacja do działania i myśl przewodnia, żeby tylko tego nie spaprać. A trudno dziś będzie, bo w planach pączki... Ale zaraz... przecież wczoraj były ciasteczka ;) a mimo to jest spadek o 300gram. Odpokutowałam te ciasteczka, spalając na bieżni i rowerku 450kcal. I wprowadziłam do diety małą modyfikację. Wydaje mi się, że chudnięcie hamuje mi zbyt duża ilość zjadanego pieczywa.To nic że zdrowe,  ale chyba dwie kromki na kolacje, mimo trzymania się kaloryczności, to jednak błąd żywieniowy.Tak wiec wczoraj była na kolacje zdrowa suróweczka w ilości słusznej :) i trzy plasterki wędliny z kurczaka. I o dziwo nie byłam po nich głodna, mimo że spać poszłam godzinę później niż zwykle. 

Tak więc zostaje chlebek tylko na śniadanie, a na kolacje warzywka z jakimś białkowym dodatkiem. Powoli, bo powoli, ale rozpracowuje swój organizm. Okazało się, że dobrym zabiegiem było też wprowadzenie na drugie śniadanie owsianki. Efekt, to brak problemów z wypróżnianiem. A dzień zaczynam od słodkiego, czyli kanapek z białym serkiem i dżemidłem bezcukrowym, acz słodkim:)

Od rana chodzi za mną piosenka Majki Jeżowskiej, dla tych którzy pamiętają... " Od rana mam dobry humor..." coś tam, coś tam ;) mimo, że za oknem szaro, ponuro i pada deszcz.

przeszczęśliwa jestem :)

20 lutego 2016 , Komentarze (17)

Nie przypuszczałam, że wyjdą aż tak kaloryczne i będę musiała następnym razem pokombinować z wersją fit. Jedno takie ciasteczko ma ok.15 gram i aż 50 kcal. To tyle samo co ostatnio pieczone przeze mnie pączki (mysli). Które będę robić jutro ;)

Skład ciastek to: ugotowana cieciorka, masło orzechowe, mąka i czekolada gorzka. W mojej wersji, krem czekoladowo-orzechowy i dodatkowo żurawina. Oryginalny przepis tu. Jeżeli ktoś kupi cieciorkę w puszcze, taką już ugotowaną, to zrobi je ekspresowo. Polecam, bo są przepyszne.

Mam małą zagwozdke dotyczącą kaloryczności cieciorki, bo różne źródła, różnie podają.Ta której użyłam była w puszcze i miała kaloryczność 140kcal, info z netu to 170, a moja sucha, dziś nabyta, ponad 350kcal. Nie rozumiem. A zdecydowałam się w ogóle na zrobienie czegokolwiek z cieciorki, poza bezglutenowością, właśnie ze względu na niewielką ilość kalorii. No i nie wiem... ta gotowana gdzieś po drodze traci na kaloryczności najwidoczniej.

Waga na dziś, bez zmian :(  nadal 70,3kg, czwarty dzień zastoju. Może i powinnam się cieszyć, że w górę nie idzie, ale to marna pociecha, biorąc pod uwagę, że jestem na diecie odchudzającej... chyba

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.