Zapoznałam się z dietą IGpro, zszokowała mnie na starcie i w te pędy wróciłam na stare śmieci, czyli do SD. Horror jakiś z tą IGpro. Posiłki z księżyca, mało dietetyczne i jakieś pokręcone. Wafle ryżowe, mleko sojowe, chleb chrupki, biała mąka, słodkie jogurty, gotowe kupne potrawy- ja już chyba nie umiem tak jeść :) Jadłospis mało przejrzysty, bez podglądu zamian produktów. Żeby cokolwiek zmienić, trzeba się napocić, a i tak zmiany gramatur nie są nanoszone. Albo coś źle robiłam. Nie wiem jak i czy w ogóle da się to wydrukować, wygląda żałośnie nawet po edycji. Tak czy inaczej poczułam się szczęśliwa, kiedy udało mi sie z tego nietrafionego pomysłu wycofać. Nie, to zdecydowanie nie dla mnie. Już wolę normalną zbilansowaną dietę bez udziwnień, którą znam i nawet lubię.Tylko szkoda że efekty na niej nie są powalające, co jest znaczącym minusem. Pozostaje mi jednak doszkolić się na poważnie w kwestii IG i tak komponować posiłki, żeby było z pożytkiem dla chudnięcia. Po tylu dietach sama dla siebie powinnam być najlepszym dietetykiem W końcu kto mnie lepiej zna, jak nie ja sama.
Dzisiejsza kolacja, w której wzięłam pod uwagę indeks glikemiczny i nic co zjadłam nie ma wysokiego.
Spali się znaczy i nie pójdzie w boczki :) A tak dla ciekawych, to jajka można jeść do woli i prawie bezkarnie, bo mają IG równe zeru, kalorii też niewiele.
I jeszcze z ciekawostek... mąż jadł chipsy, syn jadł chipsy, a ja nie tknęłam. Brawo ja